Związki męsko męskie, sceny erotyczne, wulgarny język.

niedziela, 18 lipca 2010

Odcinek 1

[Doprawdy, taka dyslektyczka jak ja, nie powinna nawet myśleć o pisaniu opowiadań XD]

Tak. Sądzę, że to drugie opowiadanie, które zaczęłam pisać w swoim XX życiu.

Przy pierwszym kompletnie zawaliłam. Też było o tematyce yaoi, ale z własnymi bohaterami i historią. Na początku było spoko ale z czasem, historia wydawała się jeszcze bardziej mieszać. Dlatego, nadeszły czasy SasuNaru bądź NaruSasu. Nie wiem jeszcze które z tych, możliwe że po równo.
Do pisania natchnęło mnie opowiadanie mojej przyjaciółki Mairu Mimo, że sama dopiero niedawno zaczęła pisać, wymyśliła fajną historię. Och zło XD

Nie czytałam za dużo opowiadań z Naruto, ale od teraz postanowiłam to zmienić. Paring Naruto i Sasuke, jest najbardziej pociągający ze wszystkich które lubię. Oczywiście moim skromnym zdaniem. Dorównywać może mu jedynie Marian x Allen oraz Izaya x Mikado. Ale i tak go nie przegonią ;P

Czekam na opinie ^^

I.Powrót.


Była ciemna noc, wiatr niespokojnie poruszał gałęziami drzew, zagłuszając kroki postaci, sunących po ciemnych ulicach miasta Redbird.

Nostalgia.

Zacisnął dłoń, spoczywającą na koszuli brata. Nie zatrzymał się, widząc znajomy budynek w którym kiedyś, miał przyjemność jeść najsmaczniejszy obiad w swoim życiu. Dokładnie trzy lata temu. Dzień po nim, niespodziewanie opuścił swoje ukochane miasto, nikomu o tym nie wspominając. Był młody, nie mógł zostać. Musiał wyjechać, razem z rodziną, która później została zamordowana, przez tego samego człowieka, który szedł teraz przy nim, trzymając go za dłoń. Tak, jego matka wraz z jego ojcem, zostali zabici przez ich własnego syna - Itachiego. Sasuke nie czuł do niego awersji czy żalu, ponieważ brat zrobił to w jego obronie. Powód był jeden, ale skomplikowany... zależy jak ktoś na to spojrzy.

Patologia.

Byli na pozór szczęśliwą rodziną, która nie miała żadnych problemów. Byli jej idealnym przykładem. Jednak jak to się mówi - Pozory mylą. Ojciec dwójki braci - Fugaku Uchiha - przez niepowodzenia w pracy, znęcał się nad najmłodszym z synów. Bił go, przypalał jego skórę papierosami, ciął... robił też różne inne paskudztwa.

Po prostu wyżywał się.

Matka nie reagowała. Nie starała się go nawet bronic. Przyglądała się temu z boku, jakby była widzem na jakimś spektaklu. W jej oczach nie widać było, choćby krzty żalu.

Itachi, nie mogąc dłużej znieść, jak rodzice traktują jego ukochanego młodszego braciszka, pod wpływem emocji dźgnął ich nożem. Sasuke był przerażony tą sceną, więc starszy, biorąc odpowiedzialność na własne barki, wymazał wszystkie ślady, jakoby to byli powiązani z tą zbrodnią. Pozorując także porwanie, by zmylić przyszły trop policji, wyjechali z Japonii szukając schronienia w europie, w ich rodzinnym mieście z którego nigdy nie powinni wyjeżdżać.

Ponieważ w tedy, ich rodzina nie była patologiczna.

Nie czuł wyrzutów sumienia. Wiedział, że zasłużyli na to, lub coś jeszcze gorszego, ale tylko w ten sposób mógł pozbyć się ich z życia Sasuke, jak i z własnego.

Dochodząc do budynku, z którym wiązał się grad wspomnień, wsunął ręce do kieszeni spodni w poszukiwaniu kluczy, tym samym, puszczając rękę brata, lecz młody brunet nie puścił skrawka jego bluzy. Gdy znalazł to czego szukał, pospiesznie otworzył drzwi i wciągnął Sasuke do środka.

Widać było że od lat, nikt nie zaglądał do pomieszczenia. Było tu mnóstwo pajęczyn i innych świństw. Podłogę, ściany i stare fotele, przykryte folią pokrywał kurz. Światła też nie działały, więc Itachi postanowił znaleźć jakąś świeczkę.

-Sasuke, mógłbyś zdjąć folię z tej białej wersalki?- Zapytał łagodnie Itachi.

-Jasne.- odrzekł beznamiętnie i uważnie stawiając nogi, ruszył w jej stronę.

Kurzu było od groma, nawet pod folią, zdążyło się go trochę nagromadzić. Zdjął ją powoli i odrzucił na bok. Przesunął mebel trochę ku środkowi, rozkładając do spania. Była noc, nie chciał w tych egipskich ciemnościach, choćby wchodzić na górę. Był zmęczony.

Itachi wrócił z zapaloną świeczką, kładąc ją na małym, także zakurzonym stoliku. Popchnął brata w stronę łóżka, by zaraz i on położył się obok. Niespodziewanie musnął ustami, jego wargi i pocałował. Nie pogłębiając pocałunku, oderwał się od nich i wtulił w pierś młodszego.

Sauke nie lubił gdy Itachi to robił, chociaż nigdy nie posuwał się dalej. Były tylko pocałunki. Zaczęło się to, kilka dni po wyjeździe z Redbird. Ale jakiś wewnętrzny głos, nie pozwalał mu się sprzeciwiać. Dlatego nie mógł zrobić nic innego, tylko mu na to pozwalać.

-Dobranoc, Sasuke...

-...Dobranoc... Itachi.


~~~**~~~


O 10 nad ranem, pewien blondy, już jedna pełną godzinie siedział w ubikacji, a dokładniej mówiąc, na desce sedesowej, próbując pozbyć się nieznośnego bólu brzucha. Jego domowy korepetytor, Kakashi Hatake, postanowił zrobić mu ciekawy kawał i wrzucił mu do coli, rozproszkowaną tabletkę przeczyszczającą. Nie żeby jedną, wrzucił je aż trzy. I to akurat dzisiaj. Ten to nie posiada poczucia rzeczywistości.

-Przez ciebie się spóźnię!- wrzeszczał wściekle w stronę drzwi, w których stał Kakashi, uśmiechając się niczym krasnal ogrodowy. W rzeczy samej, Naruto nie rozumiał, dlaczego ten debil stoi w drzwiach i wdycha Narutowskie smrody. Ale na pewno bawił się nazbyt dobrze. Miał dwadzieścia osiem lat, a wyglądał na o wiele więcej. Głównym powodem tego, były jego siwe włosy. Nie były naturalne, Kakashi postanowił się przefarbować, by jak to mówił "Być na fali". Na lewym oku, miał bliznę, ale Naruto nie znał jej historii. Oczy miał całkowicie czarne, które patrzyły się na obcych z niechęcią (też nie miał pojęcia dlaczego). Ale blondyn wiedział jedno, ten człowiek był największym idiotą jakiego znał (nie wliczając Saia).

-Wiesz, dostarczasz mi więcej rozrywki, niż niejedna nocna zabawka.- powiedział, nie mogąc powstrzymać śmiechu.

-pomyślałbyś kiedyś logicznie?- warknął wściekle.- Wiedziałeś, że dzisiaj jest festyn!

-Nie martw się słonko, słoneczko świeci, wszystko będzie dobrze.- rzekł, jakby mówił do chorego psychicznie człowieka.

-Psychol.- powiedział z ironią.- Zmień ton.

-Na dodatek pokłóciłeś się z Saiem.- zignorował jego wcześniejsze słowa- Przez co nie zagracie na festynie. Bo znając was, nie pogodzicie się do tego czasu.- powiedział, podnosząc rękę i zaczął bawić się włosami.- Więc po co się tak spieszyć?

W tym momencie, z odbytu Naruto wydobył się dźwięk, zwiastujący potocznie i powszechnie zwane, pryknięcie bądź pierdnięcie. Chwilę zdębiały Kakashi, zaczął tarzać się ze śmiechu po ziemi.

-Kurwa, z czego się śmiejesz idioto! To twoja wina!!!- wrzasnął wściekle. Ale jego myśli krążyły wokół słów Hatake.

-Z sza...cunkiem do na...u...czy...ciela.- powiedział, dalej dusząc się ze śmiechu.

-Debil...- mruknął Naruto, rzucając w niego papierem toaletowym. Wyciągną z szafki drugi. Po pięciu minutach wyszedł z niej, depcząc po dalej cholernie uradowanym korepetytorze, który leżał na ziemi. Zszedł na dół. Miał jeszcze chwilę do wyjścia.

Z kuchni dochodziły głosy innych domowników.

-Co powiesz na frytki?- usłyszał głos dziadka Jiraiyi.

-Nie jestem pewny...- odpowiedział głos należący do jego ojca.

Postawił pewny krok przed siebie, wchodząc do kuchni. Nie zauważyli go. Nie myśląc zbytnio nad tym, podszedł do kredensu wyciągając ramen w proszku i wstawił wodę na gaz.

-No to na co masz ochotę?- Jiraiya siedział na krześle, trzymając w rękach kieliszek wina. Był stary. To był niezaprzeczalny fakt. Z pewnością miał już grubo po pięćdziesiątce. Jego siwe długie włosy, dostatecznie oddawały jego starość. A jego czarne oczy i zmarszczona twarz, przekonywała Naruto, że jak on się już zestarzeje, nie będzie chciał wyglądać na starego zboczeńca. Tak, Jiraiya był zboczeńcem, a jego hobby'm było molestowanie skąpo ubranych licealistek, usprawiedliwiając swoje zachowanie "zbieraniem materiałów do nowej książki".

-W sumie wszystko sprowadza się do jednego, kebab to moje marzenie.- odpowiedział Minato. Tak to jego ojciec. Naruto nie nosił po nim nazwiska. Minato stwierdził, że jego nazwisko jest zbyt bardzo znane (ponieważ w przeszłości był znanym piosenkarzem) i woli aby nosił nazwisko po matce- Uzumaki.

Ojciec był jednym z tych przystojniaczków, które często można spotkać w gazetach. Potocznie nazywanych przez żeńska cześć społeczeństwa"ciacha". Miał przydługie blond włosy, które z przodu dłuższe, opadały mu na ramiona. Głęboko niebieskie oczy, które Uzumaki odziedziczył po nim, oraz kremową cerę. O dziwo po śmierci matki (zmarła około 2 lata temu), nie znalazł sobie żadnej innej dziewczyny.

-Nigdy nie pytałem kabanosa.- Odezwał się Naruto, tym samym zwracając ich uwagę na swoją osobę.- ale sądzę, że i ty jesteś jego marzeniem.- Powiedział wlewając wrzątek, do plastikowo-papierowego pojemnika.

-Tak więc postanowione.- Minato wesoło klasnął w ręce.- No obiad będą kabanosy!

-Przykro mi, ale ja nie wrócę do wieczora.- rzekł Naruto.- Mam koncert na tym festynie, mówiłem ci...

-To zjesz jutro rano.- Odezwał się Jiraiya widząc zawiedzioną minę Namikaze.- Zostawimy ci. W końcu kochasz kuchnie swojego ojca.

-Ale przyjdziecie, prawda?

Oboje przez chwile patrzyli, jakby nie wiedzieli o czym mówi, ale szybko ich olśniło.

-Jasne, nie przegapimy twojego pierwszego występu, przed większa publicznością.- humor ojca od razu wrócił. Naruto wziął pałeczki z szuflady i złapał plastikowy kubek z ramenem do ręki.

-To ja już lecę, bo się spóźnię. Muszę jeszcze coś obgadać z Sakurą...-przerwał i niepewnie dokończył-...i z Saiem...

-Baw się dobrze synku!

-No, daj czadu na scenie!

-Żeby cię do toalety nie pogoniło!- Do kuchni wszedł rozbawiony Kakashi.

Naruto spojrzał na niego wściekle i szybko wyszedł.


~~**~~


Wszedł do domy Sakury, trzaskając drzwiami. Nie zwracając uwagi na twarze zszokowanych przyjaciół, poleciał prosto do pokoju przyjaciółki i padł na łóżko. Był wściekły.

Sakura i Sai, stali w milczeniu. To było niespodziewane. Blondyn zawsze był nieprzewidywalny.

-Pewnie znów Kakashi.- powiedziała z wyrzutem dziewczyna. Grała na gitarze. Była w tym niezła. Miała krótkie różowe włosy, oczywiście farbowane, które były nienaturalnie zdrowe. I wielkie zielone oczy, które wyrażały złość, o każdym wspomnieniu. o korepetytorze przyjaciela. To właśnie ona, namówiła blondyna na założenie zespołu. Jego głos ją oczarował. Był mocny, z lekką chrypka, także melodyjny. Najlepszy do rockowych kawałków.

-No to idę w głębszy ogień...- rzekł załamany Sai-... to prawdopodobnie utrudni mi, odstawienie toporów wojennych na boczny tor.

Sai był blady. Niesamowicie blady. Tak jakby nigdy nie wychodził na słońce. Jego bladość jeszcze bardziej podkreślały jego czarne, lekko pocieniowane włosy oraz równie czarne, azjatyckie oczy. Grał na perkusji odkąd tylko pamiętał.

Oboje podeszli do drzwi pokoju Haruno i powoli je otworzyli.

-Przepraszam za to dramatyczne wejście...- powiedział Uzumaki, leżąc na jej wielkim łożu.

-Znowu Kakashi?- zapytał brunet. Naruto pokiwał potwierdzająco głową.

-Cześć Sai....- blondyn zmienił pozycje do siadu, by mieć lepszy widok.

-Jakbyś chciał z kimś porozmawiać...- Sai i Sakura, również usiedli koło niego.- ... albo nie porozmawiać, to jesteśmy do usług.

-Dzięki ...- uśmiechnął się lekko.- To zgoda, Sai?

-No raczej, to o co się pokłóciliśmy, to głupota...

-Masz rację, nie warto się kłócić przez osobę, która i tak już nigdy nie wróci- powiedział Naruto i wstał.- Sasuke już nie ma, jesteśmy tylko my.

-No i Kiba.- dodała z uśmiechem Sakura.

-I pewien kłopotliwy idiota...- rzekł z szerokim uśmiechem, Sai.

-I niech tak zostanie.- Naruto złapał ich za ręce i pociągnął w stronę salonu.- Chodźmy lepiej zbierać sprzęt. Musimy jeszcze obgadać... - i tak, dochodząc do siebie, zaczął swój długi, dlugi, bardzo długi monolog.

Sakura i Sai wymienili porozumiewawcze spojrzenia, za jego plecami i uśmiechnęli się wesoło.


-------

Redbird- nie wiem czy gdziekolwiek istnieje takie miasto. Wymyśliłam je na cele opowiadania.

3 komentarze:

  1. Hejo Meester! W końcu dodałaś notkę xD
    Zapowiada się na interesującą historię.
    Cieszę się, że Itachi nie jest wesołym wyluzowanym braciszkiem jak w większości opowiadań. Za to masz u mnie duży plus. Ale zawsze musi być opiekuńczy względem Sasuke!
    Zdarzyły Ci się uchybienia gramatyczne i interpunkcyjne, ale jak to poprawisz to będzie dobrze :)
    "Naruto nie rozumiał, dlaczego ten debil stoi w drzwiach i wdycha Narutowskie smrody"- TAK! Ja tylko takie -> XDDDDD
    Ten tekst mnie całkowicie powalił, o zgrozo genialny XD
    Na dodatek mam wrażenie, że chcesz zrobić z Kakashiego drania, co mnie bardzo boli bo go uwielbia. Mam jednak nadzieję, że się nim nie okaże. A co do Naruto, to zapowiada się na epicką postać XD Trzymam kciuki aby taka postacią pozostał!
    Więc czekam z WIEKLKĄ niecierpliwością na nową notkę! Pisz szybko!
    Pozdrawiam :****

    OdpowiedzUsuń
  2. Przywędrowałam i przeczytałam :)
    Podoba mi się! Parę rzeczy wgniotło mnie w fotel, bo się ich kompletnie nie spodziewałam: historia rodziny Uchiha (ładnie opisana, swoją drogą), motyw miłości 'braterskiej' (bardzo, ale to bardzo podobał mi się opis pocałunku i myśli Sasuke na ten temat), ciepło i radość panujące w rodzinie Naruto.
    Zespół muzyczny? :> Naruto na wokalu, no no! Ciekawa jestem, czy zastosujesz zabieg podobny do mojego i każesz im śpiewać prawdziwe piosenki. Nie mam nic przeciwko, więcej, jestem ciekawa :)
    Akcja w kibelku przyprawiła mnie o spazmy śmiechu. W ogóle podoba mi się rozkład emocjonalny tego rozdziału - najpierw trochę mrocznie, potem mamy delikatną, acz podniecającą scenę męsko-męską, następnie zabijasz humorem, żeby zakończyć nieco nostalgicznie. Wiem, że nie zawsze da się tworzyć takie rozdziały, dlatego tym bardziej brawa dla ciebie.
    Podpisze się pod Mairu - pisz szybko następny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam ^^ *przyczaiła się z Kosą*
    Widzę, że kroi się kolejne opowiadanie związane tematycznie z Naruto ^^ Początek napełnił mnie grozą i stwierdziłam, że naprawdę dobrze się zapowiada. Zgrzyta mi trochę ten całus Itachiego, (nie lubie pairingu ItaSasu i cholernie jeżę się na jakiekolwiek wzmianki na ten temat) ale mam nadzieję, że to się jakoś niebezpiecznie nie rozwinie. W każdym razie wątek Sasuke bardzo ciekawy :)
    Porcja humoru w tym rozdziale jest naprawdę .... XD Nie ma to jak się dobrze pośmiać przed snem. Minato piosenkarzem? No proszę xD Jestem na tak! Co mi się jeszcze podoba to fakt, że nie ograniczyłaś sie tylko do Teamu 7, mam nadzieję, że pojawi się jeszcze więcej postaci z Naruto! Zdarzają Ci się uchybienia gramatyczno-stylistyczne, ale musisz mi wybaczyć chorobę zawodową :P Pisz! Pisz! i jeszcze raz pisz! wszak trening czyni mistrza i wszystko jest do wypracowania. Czekam na kolejny rozdział! :)
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń